PŚ w Lillehammer: austriacka dominacja i solidne występy Polaków

fot. Karolina Lipińska
Pierwszy konkurs indywidualny Pucharu Świata 2025/2026 przyniósł kibicom skoków narciarskich dokładnie to, za co ten sport kochają – emocje od pierwszego do ostatniego skoku, zmiany w czołówce oraz rywalizację, w której najmniejsze detale decydowały o pozycjach. Na dużej skoczni Lysgaardsbakken (K-123 / HS-140) w Lillehammer najlepiej odnalazł się Daniel Tschofenig, aktualny zdobywca Kryształowej Kuli, który pomimo czwartego miejsca po pierwszej serii, w finale wspiął się na najwyższy stopień podium. Za nim uplasowali się jego rodacy – Jan Hoerl i Stefan Kraft, a więc zawodnicy, którzy od dawna dyktują tempo rywalizacji na światowych skoczniach.

Z perspektywy polskich kibiców zawody zakończyły się pozytywnie – aż pięciu biało-czerwonych awansowało do finału i wszyscy zdobyli punkty. Jedynym, który nie pojawił się w konkursie, był Aleksander Zniszczoł, który nie przebrnął kwalifikacji i tym samym jako jedyny z Polaków nie punktował na inaugurację nowego sezonu.

Austriacka orkiestra gra dalej. Tschofenig potwierdza mistrzostwo

Ostatnie sezony to okres absolutnej dominacji Austrii w rywalizacji skoczków narciarskich. Niezależnie od miejsca rozgrywania zawodów, ich reprezentanci konsekwentnie meldują się w czołówce,
a nierzadko wracają z konkursów z podwójnymi lub potrójnymi miejscami na podium. Inauguracja sezonu 2025/2026 tylko potwierdziła tę tendencję.

W pierwszej serii najwięcej jakości zaprezentował Stefan Kraft, który poszybował na 138 metrów
i dzięki wysokim notom za styl objął prowadzenie. Za nim znajdowali się Domen Prevc oraz Felix Hoffmann, którzy również wylądowali w okolicach 135–138 metrów. Dopiero czwarty był Tschofenig, jednak w jego przypadku wiadomo, że potrafi wykonać znakomitą pracę w drugiej serii – i tym razem nie było inaczej.

W rundzie finałowej 23-latek udowodnił, dlaczego to on zdobył Kryształową Kulę w minionym sezonie. Mimo trudnych warunków wietrznych (ponad 1,9 m/s w plecy) poleciał aż na 129 metrów. Rywale skakali dalej, ale to on oddał najlepszy jakościowo skok – równy, mocny, idealnie wyprowadzony z progu.

Jako że finałowa trzydziestka zmagała się z bardzo zmiennym wiatrem, kombinacja przelicznika za niekorzystne warunki i wysokich ocen za styl dała Tschofenigowi zwycięstwo z dorobkiem ponad 311 punktów.

Hoerl drugi, Kraft trzeci – Austriacy z kompletem na podium

Drugie miejsce zajął Jan Hoerl, który po raz kolejny pokazał, że należy do grona najrówniej skaczących zawodników świata. W pierwszej serii osiągnął 136 metrów, a w finałowej przy jeszcze gorszym wietrze – 126 metrów. To wystarczyło, by wspiąć się na pozycję wicelidera i po raz kolejny stanąć
na podium.

Stefan Kraft tym razem musiał przełknąć nieco gorzką pigułkę. Przy bardzo mocnym wietrze w plecy – jednym z największych w całej stawce – uzyskał tylko 120 metrów i spadł na trzecie miejsce. Mimo to pobił kolejny rekord: było to 127. podium w jego karierze, co czyni go najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii, jeśli chodzi o liczbę miejsc na pudle.

Za nimi znaleźli się m.in. Domen Prevc, Ryoyu Kobayashi, Philipp Raimund i Manuel Fettner, którzy również prezentowali wysoką dyspozycję, ale nie zdołali przebić poziomu austriackiej trójki.

Polacy: pięciu w finale, realny progres i debiut, który daje nadzieję

Choć polska kadra ostatnich lat przeszła wiele zmian, pierwszy konkurs nowego sezonu przyniósł zaskakująco dużo pozytywów.

Kamil Stoch: solidny start ostatniego sezonu w karierze

Kamil Stoch rozpoczął finałowy sezon swojej kariery od miejsca, które daje nadzieję na coś więcej.
W pierwszej serii uzyskał bardzo dobry wynik – 135,5 metra, dzięki czemu zajmował 10. miejsce.
W finałowej próbie nieco skrócił skok do 122 metrów, ale i tak zakończył konkurs na 13. pozycji – najwyżej z Polaków.

To najlepsza inauguracja Stocha od trzech lat. Nic dziwnego, że wzbudza to optymizm wśród kibiców, zwłaszcza że Stoch wielokrotnie podkreślał, że chciałby zakończyć karierę na mocnym poziomie.

Znakomity debiut Kacpra Tomasiaka

Na wielkie brawa zasłużył również 18-letni Kacper Tomasiak, który po raz pierwszy wystąpił
w indywidualnym konkursie Pucharu Świata. Jego 137 metrów w pierwszej serii było jednym
z najdalszych skoków dnia. W drugiej próbie uzyskał 122 metry i ostatecznie finiszował na 18. miejscu, zdobywając pierwsze w karierze punkty Pucharu Świata.

To rezultat, który może okazać się zapowiedzią nowego, stabilnego filaru kadry na lata.

Dobre lokaty Żyły, Kubackiego i Wąska

Piotr Żyła po skokach na 131 i 126,5 m ukończył konkurs na 19. miejscu.

Dawid Kubacki, który walczy o powrót do regularnej czołówki, był 22., po próbach na 126,5 i 121,5 m.

Paweł Wąsek zakończył dzień na 28. pozycji, awanując z 30. miejsca po pierwszej serii.

Wszyscy czterej zdobyli punkty, co oznacza skuteczność Polaków na poziomie 83% – bardzo dobry wynik jak na początek sezonu.

Zniszczoł jedynym Polakiem poza konkursem

W przeciwieństwie do swoich kolegów z kadry, Aleksander Zniszczoł nie zdołał awansować do konkursu głównego. Jego próba w kwalifikacjach okazała się zbyt słaba, by znaleźć się w czołowej pięćdziesiątce.

To jedyny polski zawodnik, który nie punktował w inauguracyjnym konkursie. Sam skoczek przyznał w rozmowach po kwalifikacjach, że nie czuje jeszcze właściwego rytmu skokowego, ale zapewnia,
że będzie walczyć o poprawę już w kolejnych zawodach.

Warunki: trzy belki w pierwszej serii, chaos w powietrzu

Konkurs rozgrywano w trudnych warunkach atmosferycznych. Pierwsza seria to aż trzy różne belki startowe (12., 10. i 9.). Zmieniający się wiatr zmuszał sędziów do ciągłych korekt.

Finał odbył się z wyższej belki – 14. – ale warunki były momentami jeszcze trudniejsze. Wiatr w plecy przekraczał nawet 2,5 m/s, co w naturalny sposób premiowało skoczków o lepszej technice lotu
i stabilnym torze prowadzenia.

Co dalej?

Już w niedzielę czeka nas kolejny konkurs indywidualny na skoczni w Lillehammer.

Kwalifikacje: 14:30

Start zawodów: 16:00

Po sobotnich skokach można spodziewać się, że Austriacy znów będą walczyć o pełne podium, natomiast Polacy staną przed szansą, by potwierdzić, że sobotnie punkty nie były przypadkiem. Szczególnie interesująca będzie dyspozycja Kamila Stocha i Kacpra Tomasiaka, którzy już
w pierwszym starcie sezonu pokazali duży potencjał.

PHOTOBUCKETPHOTOBUCKET
Źródło: inf. własna
Karolina Lipińska